Łączna liczba wyświetleń

piątek, 20 lipca 2012

016

Nadszedł ten wymarzony dzień. Od kilku lat marzyłaś o wylocie do Paryża. Miasta miłości. Już gdy byłaś mała rysowałaś wieżę Eiffla, gdy coś sobie kupowałaś zawsze było to związane z owym miastem. Kilka dni przed wylotem byłaś już spakowana i gotowa. Odliczałaś godziny a gdy nadszedł ten upragniony moment wybyłaś z domu niczym torpeda. Na lotnisku czas niemiłosiernie ci się dłużył. Gdy słyszałaś głos kobiety z informacji myślałaś że to już twój lot. Siedziałaś w kafejce i piłaś cappucino. Gdy wreszcie usłyszałaś że twój samolot już czeka pobiegłaś z biletem i paszportem do bramki a później do środka transportu. Grzecznie wyłączyłaś telefon, włożyłaś do ust gumę do żucia jak niedawno przyjaciółka ci radziła i oczekiwałaś na start. Niestety leciałaś sama i martwiłaś się kogo przydzielą obok ciebie. W końcu miałaś obok siebie 2 wolne miejsca. Spojrzałaś przez okno, ludzie wsiadali powoli, starsze kobiety, rozweselone rodziny a także jakaś paczka przyjaciół. Modliłaś się by żadna stara babcia koło ciebie nie usiadła. Lecz na twoje nieszczęście usiadła. Spojrzałaś w górę z miną " dlaczego?! ". Babcia koło ciebie miała wolne miejsce. Modliłam się by koło niej usiadł ktoś normalny i te prośby były przynajmniej wysłuchane. Obok kobiety usiadł jakiś mulat. Widocznie jemu też nie odpowiadała starsza kobieta, ponieważ gdy tylko usiadła zapięła się pasami i zaczęła głośno chrapać. Chłopak zaczął rozglądać się po samolocie i szukać przyjaciół. Jeden z nich siedział przed tobą a reszta gdzieś na szarym końcu. Blondyn siedzący przede tobą także się obrócił w poszukiwaniu znajomych i zauważywszy przyjaciela od razu wstał i podszedł do kobiety
- przepraszam bardzo ? - zaczął delikatnie budzić kobietę
- gdzie ty mendo z tymi bananami ! - zaczęła wymachiwać rękoma
- przepraszam panią bardzo - kobieta spojrzała na niego jednym okiem
- słucham ?
- mam dla pani propozycję
- jaką?
- widzi pani siedzę rząd wcześniej od pani i mam znakomity widok z okna może chciała by się pani zamienić ?
- wiesz synku widzę że bardziej ci zależy na siedzeniu koło tej dwójki - pokazała na ciebie i mulata - niż na moim dobrze ale zgodzę się - powiedziała odpinając się i zmieniając powoli miejsce
- dziękuję - rzucił chłopak po czym wręcz rzucił się na wolne już miejsce. Po czym zaczął zawzięcie rozmawiać z przyjacielem o jakimś koncercie i co będą tam robić. Prawdę mówiąc trochę dziwnie o tym dyskutowali bo rozmawiali jakby to oni mieli tam występować. Nie przejęłaś się i obróciłaś się do okna, włożyłaś słuchawki do uszu i szczerze mówiąc odpłynęłaś. Obudziłaś się poprzez spadnięcie z miejsca na którym siedzisz
- Co jest ?! - krzyknęłaś a 2 siedząca obok ciebie lała jak pojebana
- eee... wiesz trzeba było się zapiąć - powiedział blondyn
- śmieszne - powiedziałaś z sarkazmem siadając na miejscu
- nie no sory ale to komicznie wyglądało
- spoko - uśmiechnęłaś się
- zapinaj się kaczka idzie! - krzyknął mulat
- kto ? - zapytałaś zdezorientowana
- stewardess'a i sprawdza kto się tak darł - szybko zapięłaś pasy i udawałaś że to nie ty. Kobieta przeszła i zniknęła gdzieś
- dzięki - posłałaś miły uśmiech - jestem [T.I.] - powiedziałaś wyciągając dłoń w kierunku chłopaków
- Zayn - powiedział Mulat ściskając ją
- ja Niall - zrobił to samo co kolega wcześniej. Cały lot rozmawialiście i śmialiście " Kaczka " nie raz was upominała lecz na próżno. Po 2 godzinach lotu wylądowaliście w stolicy miłości. Pożegnałaś się z chłopakami odbierając pasy zapominając o zabraniu jakiegokolwiek numeru. Żałowałaś ale podczas zwiedzania miasta zapomniałaś już o nich. Dzień w dzień bardzo wcześnie wstawałaś i późno wracałaś. Pewnego dnia twojego wyjazdu zdecydowałaś poleniuchować i zostać cały dzień w hotelu. Spałaś do 13 aż obudziły cię jakieś wrzaski i hałasy z pokoju obok. Zdenerwowana wstałaś i ruszyłaś galopem do drzwi z pokoju obok. Zaczęłaś w nie walić, aż nie otworzył ci twój znajomy blondynek z samolotu Niall
- O Hej [ T.I.]! Co tu robisz?
- mieszkam ! możecie ciszej chcę się wyspać
- wybacz Harry i Louis znów naoglądali się zmierzchu i Harry goni Zayn'a twierdząc że jest Edwardem i nie może Jacob'owi oddać Belli czyli Louis'a
- ahaa - powiedziałaś przecierając oczy
- jeśli nie śpisz to może wejdziesz?
- wiesz może nie ... albo z resztą .... chociaż...- stałam i kłóciłaś się z samą sobą gdy nagle podszedł do ciebie Zayn wykrzykując twoje imię i zasłaniając się tobą
- Ona jest Volturii! - darł się na co ty zaczęłaś się śmiać jak chora widząc w jakim stanie jest ich pokój hotelowy. Na żyrandolu skarpetki, przewrócona kanapa i zrzucony karnisz a w dodatku w powietrzu fruwały piórka zapewne z jakiejś poduszki
- Tornado tu przeszło ?! - krzyknęłaś zdziwiona i znów rozbawiona reakcją chłopaka w lokach na twoja obecność. Nagle zaczął się poprawiać, podszedł do ciebie
- Harry jestem - ucałował cię w dłoń
- [ T.I. ] - zaśmiałaś się, następny był Louis
- a Liam poszedł na randkę z Danielle dlatego nie możemy ci go teraz przedstawić
- I dlatego jest tu taki bałagan! - krzyknął Niall poprawiając fotel który był do góry nogami. Zaśmiałaś się i zaczęłaś pomagać blondynowi. Po krótkiej chwili mulat zaczął cie wyręczać nie pozwalając na nic jak tylko siedzenie i rozmowa z nim. Od tego dnia każdy dzień spędzałaś z chłopakami ale w większości czasu z Zayn'em. Zaczęliście się do siebie zbliżać. Wasza przyjaźń po miesiącu zmieniła się w miłość której Zayn nie wstydził. Oczywiście wiedziałaś o tym iż są sławni. Wróciliście do Londynu gdzie zamieszkałaś z nimi. po 2 miesiącach zapytał cię o chodzenie a po roku oświadczył ci się. Dziś jesteście szczęśliwym małżeństwem które spodziewa się dzidziusia.

____________________________

I Beigeee ponownie zawitała na blogu ;)

mam nadzieję że spodobał wam się ten Imagine ?

Mi nawet bardzo ;)

Zapraszam do obserwowania i komentowania ;)

2 komentarze: